Najnowsze wpisy, strona 21


paź 27 2015 Morze - droga do Amsterdamu
Komentarze: 0

grzesiekpat : :
paź 27 2015 Dzień XVII
Komentarze: 0

Tak jak obiecalem wczoraj, dzis zamieszcze troche zdjec z Amsterdamu.

grzesiekpat : :
paź 26 2015 Dzień XV, XVI
Komentarze: 0

 Dzień XV, XVI

Ostatnie dwa dni minęły niezwykle szybko oraz intensywnie. Wczoraj Amsterdam, dziś między innymi: Utrecht, Zwolle. Zacznijmy od stolicy Holandii (wspólnie z Hagą).

 Amsterdam – wcześniej wiele słyszałem o tym mieście. Z czym mi się kojarzył: Ajax (najlepsza holenderska drużyna piłkarska, a w połowie lat 90-tych kiedy zacząłem interesować się sportem jeden z najlepszych klubów na świecie), wolność (jakkolwiek kto rozumie to pojęcie), piosenką „Wspaniałe miasto Amsterdam” ( tytuł może mylić)   oraz z historią – przede wszystkim z Holenderską Kompanią Wschodnioindyjską. Z czym mi się kojarzy dzisiaj?

1.       Po pierwsze z atmosferą. Otóż uważam, że są takie miasta, które po prostu ją mają (nie koniecznie dobrą jak np. Neapol). Amsterdam z całą pewnością ma swoją oryginalną atmosferę. Miałem okazję zamienić kilka zdań z naszym współlokatorem z hotelu, młodym mieszkańcem Los Angeles i dla niego Amsterdam jest „niesamowitym miejscem”.

2.       Architektura – zdecydowanie robi wrażenie. Stare miasto jest naprawdę rozległe. Uwagę zwracają z bardzo wysokie (w porównaniu choćby z krakowskimi) kamienice, kościoły z wznoszącymi się do samego nieba wieżami, Ratusz (zasłonięty przez tymczasowy Park Rozrywki – aby zrobić zdjęcie zmuszony byłem skorzystać z przejażdżki wysokiego na blisko 60 metrów Diabelskiego KołaJ), Rijksmuseum (muzeum narodowe). W sumie w mieście znajduje się ok. 7000 tysięcy zabytków!

3.       Kanały – teraz już wiem. One są w każdym holenderskim mieście, niezależnie jak daleko jest od morza. A nad nimi mnóstwo mostów i setki kursujących łodzi, barek.

4.       Multikulturowość – w Amsterdamie mieszka 178 narodowości!!!.  Nasz hotel znajdował się w dzielnicy Arabskiej – ciężko było spotkać kogoś -nie w burce

5.       Rowery – po dwóch tygodniach w Groningen już nie jestem tym zaskoczony- ale mimo wszystko.

6.       Muzea – przygotowując się do odwidzenia Amsterdamu na jego oficjalnej stronie znalazłem około 15 obiektów muzealnych, które były polecane do zobaczenia. Znajdują się tu zarówno muzea artystów (Rembrant, Van Gog), wspomniane wyżej Rijksmuseum – aby je zwiedzić potrzeba chyba całego dnia (my byliśmy tylko w jego ogrodach), Anne Frank Museum – dom, w którym ukrywała się ta młoda dziewczyna  żydowskiego pochodzenia, przed niemieckimi okupantami w czasie II wojny światowej (Notabene w czasie wojny zamordowanych zostało 60 tys. Żydów). Kolejka po bilety sięgała chyba ponad 200 metrów.  Amsterdam Museum – opisujące historię rozwoju (ale i upadku) miasta- byłem i gorąco polecam – wstęp 12 Euro, połączenie klasycznego obrazu z nowoczesnym interaktywnym i multimedialnym miejscem, w którym trudno się nudzić, a czas biegnie niezwykle szybko. Byliśmy tam dwie godziny, aż dobiegła 17- godzina zamknięcia muzeum. Nie jestem tylko pewien czy zwrot, że Żydzi byli wywożeni do Niemiec i Polski gdzie ginęli w obozach jest właściwy – no bo Polski przecież wtedy nie było!!!) Bardzo chciałem odwiedzić także Muzeu: marynarki oraz tropikalne – niestety zabrakł czasu. Ponadto znajdują się tu dosyć popularne muzea: Biblii, Fotografii, Sztuki Nowoczesnej, Filmu, Tortur oraz Seksu.

7.       Coffeshop’y –rzeczywiście nie da ich się nie zauważyć- w Groningen jest ich kilka, tu można powiedzieć, że są na każdym rogu.

8.       Czerwona dzielnica – znajdująca się blisko dworca głównego i w pobliżu najstarszego holenderskiego Kościoła! – Oude Kerk, który był budowany od XIII w. W jej pobliżu można znaleźć sporo knajp z tęczową flagą. Jak dla mnie trochę to przereklamowane – ale kto co lubi.

9.       Głosowanie – muszę o tym wspomnieć, bo to był główny powód przyjazdu do Amsterdamu. Komisja wyborcza mieszcząca się w „Domu Polskim”. Lokal pękał w szwach  - kolejka rozciągała się na ulicę. Polacy, z którymi rozmawiałem przyjechali tu głównie z poza miasta, aby zagłosować – nie jest chyba tak źle z tymi obywatelskimi obowiązkami.

Na dzisiaj wystarczy – Jutro postaram się zamieścić kilka zdjęć. W kolejnych dniach opiszę Utrecht, Zwolle oraz naszą niezwykle owocną wizytę w Olst –Withe i spotkaniu z menedżer Lokalnej Grupy Działania – ta rozmowa pozwala zrozumieć różnicę między Polską i Holandią. Ale o tym w następnych dniach.

P.S. – czytelnicy bloga, którzy oczekiwali „pikantnych szczegółów” – muszą poczekać, aż wrócę do kraju J

grzesiekpat : :
paź 24 2015 Dzień XIV
Komentarze: 2

Na początku uwaga techniczna – poprawiłem rozdzielczość wszystkich zamieszczonych wcześniej zdjęć. W związku z czym zachęcam do obejrzenia ich jeszcze raz, ponieważ przy poprzedniej rozdzielczości, niektóre z nich były mocno nieczytelne.

Holandia a zdrowy tryb życia – na pewno tak. Są dwie rzeczy, które przez dwa tygodnie mojego pobytu w Groningen zwróciły szczególną uwagę. Pierwsza - nie spotkałem tu jeszcze ani jednej otylej osoby. Druga – dzisiaj po raz pierwszy widziałem policyjny radiowóz. Dzisiaj skupie się na pierwszej z tych rzeczy.

W sumie to chyba nie powinno m aż tak dziwić, kiedy spojrzy się na ruch rowerowy w mieście. Wspominałem już o tym, że na jednośladach jeżdżą wszyscy. Opiekująca się nami na stażu Tinke, dojeżdża na Uniwersytet rowerem ze wsi oddalonej o 13 km. Według statystyk 60% całego ruchu w mieście, stanowi ruch rowerowy. Trochę sobie to ciężko wyobrazić, ale myślę, że nie są to dane przesadzone. Dziś wieczorem byłem przy dworcu głównym i nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Najpierw wielki piętrowy parking dla rowerów. Chwilę później podziemny parking rowerowy z tysiącami jednośladów!  

Ponadto dużo ludzi biega oraz ćwiczy w parkach czy na boiskach. Wczoraj około godziny 20 na boisku koło parku ćwiczyła grupka około dwudziestu kobiet i mężczyzn, przy sztucznym świetle. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że byli to ludzie w wieku ok. 50-60 lat. Boisk jest tu mnóstwo. Sam uniwersytet posiada chyba z 5 pełnowymiarowych, bardzo dobrze utrzymywanych. Nie jeden klub z polskiej ekstraklasy mógłby im tego pozazdrościsz. Holendrzy ćwiczą także na siłowni (wiem bo ćwiczę z nimiJ ). Uwagę zwracają niezwykle niskie ceny karnetów. 16 – wejść na naprawdę bardzo dobrze wyposażoną siłownię, kosztuje 27 Euro, czyli jakieś 115 złotych, co dla Holendrów jest śmieszną kwotą.

Jutro jadę do Amsterdamu – zobaczyć miasto i oddać głos w wyborach. W poniedziałek postaram się podzielić wrażeniami z tego wtjazdu.

grzesiekpat : :
paź 24 2015 Stary wiatrak
Komentarze: 0

grzesiekpat : :