Dzień XIX
Komentarze: 0
Holenderska wieś. Olst-Wijhe to gmina położona w północnej Holandii w prowincji Overijssell. Spokój, cisza, życie płynie tu wolno, nie może zabraknąć rowerówJ. Trafiliśmy na piękna pogodę, która potęguje pozytywne wrażenia. Mnóstwo zieleni, rzeka Ijssel, przez która musieliśmy się przeprawiać promem. Wokół mnóstwo ptaków, dzikich kaczek, ale także krów, koni i owiec. Może to dziwne, ale w Małopolsce już nie łatwo o takie widoki, a obawiam się, że tu, w jednej wsi jest więcej owiec niż na całym Podhalu.
Nowoczesny budynek na obrzeżach miasta, wita nas bardzo mila, uśmiechnięta, pełna energii kobieta. Pani Marille jest menedżerem Lokalnej Grupy Działania „Salland”, której obszar zamieszkuje nieco ponad 100 tys. ludzi.
Moje pierwsze pytanie – Jakie są najważniejsze problemy do rozwiązania na terenie Lokalnej Grupy Działania? –Pani Marille się zastanawia i z uśmiechem odpowiada – „Właściwe to żadne – to zależy od pogody, kiedy jest ładna pogoda to myślę że właściwie nie mamy żadnych problemów, gdy pada to naszym głównym problemem jestdeszcz”. Widząc moje zdumienie po chwili dodaje „Problemem może być to, że społeczeństwo się starzeje. Mamy problem ze znalezieniem dentystów. W naszym miasteczku dentyści mają powyżej 60 lat. Ponadto wyzwaniem jest to, aby zachęcić młodych ludzi, którzy wyjeżdżają studiować w większych miastach do powrotu po odbyciu studiów.” Najważniejsze, ogólne cele Lokalnej Grupy Działania Salland to: Ludzie, Planeta, Zysk. Ponadto celem samym w sobie jest wspólne działanie mieszkańców.
Ile osób pracuje na stałe w LGD, którego obszar zamieszkuje ponad 100 tys. ludzi? – Jedna! na – na pół etatu! Jest nią Pani Marille, której głównym zadaniem jest komunikacja z mieszkańcami, odpowiadanie na pytania mieszkańców o możliwości jakie stwarza program LEADER. Jednak o podjęciu jakiegoś działania decydują sami mieszkańcy. Wszystkie Lokalne Grupy Działania w Holandii mają jeden wspólny sekretariat, który załatwia administracyjne oraz finansowe sprawy i mieści się w Utrechcie.
Realizowane projekty. W ostatnim okresie projektowania przy budżecie około 5 milionów Euro udało się zrealizować 44 operacje. Między innymi instalacja paneli fotowoltaicznych w 45 gospodarstwach, budowa sportowej areny. Kolejnym ciekawym działaniem była inicjatywa polegająca na organizacji w lokalnych gospodarstwach jeden raz w tygodniu przez pół roku dla klasy lekcji (matematyki – gdzie młodsi uczniowie liczyli króliki, a starsi obliczali pole gruntów, geografii, biologii, chemii itd. – uczniowie byli bardzo zadowoleni z tej formy zajęć). Ponadto ze względu na wycofanie się szkół z lekcji muzyki (ze względu na koszty) lokalne orkiestry założyły stowarzyszenie i zaczęły udzielać lekcji muzyki w szkołach za darmo. W zamian najzdolniejsi uczniowie stawali się członkami orkiestr, uzupełniając tym samym wolne wakaty. Kolejny projekt to pewien system informatyczny ułatwiający kontakt z lekarzem starszych osób.
I na koniec to co mi się najbardziej spodobało – sposób finansowania operacji. Środki unijne to zaledwie 25% całości. Kolejne 25% to fundusze z lokalnych gmin oraz spółek wodnych, które w Holandii odgrywają znaczącą rolę. Co z pozostałymi 50% - są to środki prywatne pochodzące od sponsorów, którymi są zarówno lokalne przedsiębiorstwa jak i indywidualni mieszkańcy. I tak na budowę sportowej areny ze środków prywatnych zebrano ponad 100 tysięcy Euro! Wiecie – tłumaczy Pani Marille, jeśli znajdą się środki prywatne na pokrycie kosztów jakiegoś działania to znaczy, że jest rzeczywista chęć zrobienia czegoś wynikająca z realnych potrzeb mieszkańców. Tym samym minimalizujemy ryzyko marnowania publicznych środków.
A ja się pod tym podpisuje.
Dodaj komentarz